Z samego rana, kiedy tylko pierwsze promienie słońca oświetliły kropelki rosy (czyli godzina mniej więcej 12:00) zwarta, prężna i pełna życia akipa postanowiła zaszczycić swą obecnością góry...
Ulokowawszy się w pojazdach pojechliśmy do podnóża góry, której szczyt (prawie szczyt :P) miejscowi dawno temu Sokolicą nazwali.
Przepraszam, ile jeszcze przed nami...?
A leją tam piwo na górze...?
No i fajnie było....